Myślałam, że tak szybko to nie nastąpi, no ale jest zapotrzebowanie, więc "trzasnęłam" 40 świetlików w czasie weekendu (jeszcze je kończę).
It was very, very busy weekend. The lightning bugs came back to me.
I had to make 40 of them (I'm still finishing them).
I trzeba tu powiedzieć, że zrobienie 40 świetlikowych ciałek to jest nic w porównaniu z tym, że trzeba do nich zrobić 80!!!! skrzydełek i 80!!! czułków. Tak więc na przykład sobotni wieczór spędziliśmy z małżonkiem na wypychaniu czułek i oglądaniu w tzw. między czasie nowego sezonu Twin Peaks (jestem w lekkim szoku po obejrzeniu trzech pierwszych odcinków - pan reżyser poleciał po bandzie ). Niedziela została przeznaczona na skrzydełka :).
I would like to say that making 40 lightning bugs's bodies is nothing compared to fact that you have to make 80 wings and 80 antennaes for them. For example, all Saturday evening me and my husband were making antennaes - in the meantime we were watching new season of Twin Peaks (it's very strange 😉). On Sunday we were making wings :).
A poniedziałek był dniem wypychania :). Pomagała teściowa i dzieci - dzięki wielkie!
And Monday was stuffing day. In this work helped me my children and mother-in-law - thanks!
Do tego doszło zamówienie specjalne: świetlik gigant. Oczywiście nie mogłam go zrobić z dwóch kawałków jak "maluchy" tylko pomyślałam, że musi być specjalny i taki "mój" trochę, więc nie obyło się bez zszywania kawałków tkanin :).
And I had to make one special, giant lightning bug. I could make it like others - stitch two parts of body, but I tought that he must be very special and "mine" so lower part of his body was made from scraps of fabrics :).
Efekt końcowy:
The final result:
Jeszcze bez buzi |
Już z buzią |
That's all for Świetlikowo :). Income from the sale of lightning bugs is transferred to the Hospice for Children in Tychy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz