czwartek, 30 maja 2013
"Pies" skończony!
Udało się! W niedziele się zawzięłam i skończyłam "psa". Pomogła mi w tym pogoda, bo w niedziele było piękne słońce, a ja chciałam raz, że wyprać narzute i ją wysuszyć, a dwa zrobić fajne zdjęcia (z tym jak zawsze nie poszło najlepiej. Musze zrobić sobie "stanowisko" do robienia zdjęć dużym obiektom, bo mam problem gdzie umieścić narzute żeby zmieściła się w obiektywie :) ).
No i oto efekt końcowy mojej pracy:
No i oto efekt końcowy mojej pracy:
A teraz prędziutko biore się za kolejną narzute, bo na jej zrobienie nie mam wiele czasu - musze się uwinąć do połowy czerwca. Materiały mam już wstępnie wybrane, ale musze najpierw rozrysować projekt w skali 1:1, bo inaczej nie da rady :). A więc zabieram się do pracy!
piątek, 24 maja 2013
Codziennie obiecuje sobie, że dziś kończe narzute. I za każdym razem mi się nie udaje :((((.
Dzisiaj też byłam na dobrej drodze, ale skończyła mi się nitka, więc musiałam po nią pójść, potem obiad i tak znowu mi się nie udało. A została tylko lamówka do zrobienia i przyszycia!
Tak właśnie wygląda lamówka - jeszcze w kawałkach.
A tak wygląda reszta:
A pare dni temu jedna z moich toreb poleciała za ocean :).
Dzisiaj też byłam na dobrej drodze, ale skończyła mi się nitka, więc musiałam po nią pójść, potem obiad i tak znowu mi się nie udało. A została tylko lamówka do zrobienia i przyszycia!
Tak właśnie wygląda lamówka - jeszcze w kawałkach.
A tak wygląda reszta:
A pare dni temu jedna z moich toreb poleciała za ocean :).
niedziela, 12 maja 2013
Projekt "Pies" - c.d.
Pomaluśku, ale do przodu. Prace nad narzutą trwają. Zostało mi już tylko (albo aż tyle) przepikowanie i zrobienie lamówki.
Teraz wygląda to mniej więcej tak:
jeszcze przed zszyciem tła,
a tak po zszyciu i dodaniu drobiazgów: oczu, uszu i zębów.
Dwa dni temu była u Michaliny koleżanka i zachciało się dziewczynom szyć.
Oto efekty:
Wyszły takie śmieszne ludki-przytulanki, a miały być wiewiórki-pacynki :))))
Teraz wygląda to mniej więcej tak:
jeszcze przed zszyciem tła,
a tak po zszyciu i dodaniu drobiazgów: oczu, uszu i zębów.
Dwa dni temu była u Michaliny koleżanka i zachciało się dziewczynom szyć.
Oto efekty:
Wyszły takie śmieszne ludki-przytulanki, a miały być wiewiórki-pacynki :))))
niedziela, 28 kwietnia 2013
Maki po raz drugi :)
A już myślałam, że się nie uda pokazać tych zdjęć (jakieś problemy techniczne :) ). Ale się udało i proszę bardzo: można obejrzeć piękną torebasie, która powędrowała do Oli. Tym razem w środku dwie kieszonki, a na zewnątrz jedna (nie było jej w poprzedniej torebce), taka na okulary na przykład.
Więcej takich torebek nie będzie (tzn. "makowych"), bo materiał sie juz skończył :).
No i ruszyłam z projektem narzuty, który "wisi" nade mną juz od zeszłych wakacji:
luźno poukładane skrawki materiałów,
w trakcie zszywania...
i gotowa, pozszywana "bryła".
I mam nadzieję, że odbiorcy tej narzuty będą podobały się "kolory" :)
niedziela, 7 kwietnia 2013
Dobry znak
Widziałam dziś na niebie dwa bociany. Może wiosna w końcu do nas zawita?
Choć z domu nie musze wychodzić, bo Ignac chory, to i tak mam już dość śniegu i pluchy, która jest na zewnątrz. Jeszcze tak wracając do zeszło tygodniowych świąt, to byli u nas goście i był też "zając" dla najmłodszych (starsi też dostali, ale nie hendmejdy):
Z ciuchcią musiałam się śpieszyć, bo Ignacy uczestniczył w procesie tworzenia i żyć nie dawał aż do skończenia. Dopiero jak zawisła na ścianie nad jego łóżkiem dał mi spokój. Szycie (czegokolwiek) w jego obecności jest katorgą.
A wczoraj uszyłam torebke
Pojedzie do Irlandii razem z Kariną.
Wczoraj też trafiłam przez przypadek na punk'owo-hardcore'owy koncert. Ale dziwnie. Pare lat już nie byłam na takiej imprezie.
Choć z domu nie musze wychodzić, bo Ignac chory, to i tak mam już dość śniegu i pluchy, która jest na zewnątrz. Jeszcze tak wracając do zeszło tygodniowych świąt, to byli u nas goście i był też "zając" dla najmłodszych (starsi też dostali, ale nie hendmejdy):
Z ciuchcią musiałam się śpieszyć, bo Ignacy uczestniczył w procesie tworzenia i żyć nie dawał aż do skończenia. Dopiero jak zawisła na ścianie nad jego łóżkiem dał mi spokój. Szycie (czegokolwiek) w jego obecności jest katorgą.
A wczoraj uszyłam torebke
Pojedzie do Irlandii razem z Kariną.
Wczoraj też trafiłam przez przypadek na punk'owo-hardcore'owy koncert. Ale dziwnie. Pare lat już nie byłam na takiej imprezie.
Subskrybuj:
Posty (Atom)